Z trenerem rugbistów Budowlanych Lublin Andrzejem Kozakiem rozmawia Jarosław Czępiński.
JAROSŁAW CZĘPIŃSKI: Czy spodziewał się Pan, że po trzech kolejkach będziecie z kompletem punktów samodzielnym liderem ekstraklasy?
ANDRZEJ KOZAK: - Zakładałem trzy zwycięstwa, ale nie przypuszczałem, że jako jedyni w lidze będziemy mieli komplet zwycięstw. Sprawdza się moja teza, że w tym sezonie liga jest bardzo wyrównana. Przykładem może być postawa warszawskiego AZS Folc, który ograł już wicemistrza Budowlanych Łódź i zremisował w Sopocie z mistrzem Polski Ogniwem. Okazuje się, że nasze skromne zwycięstwo z tym zespołem 19:14 jest wynikiem bardzo korzystnym.
Ile punktów planujecie zdobyć w rundzie jesiennej?
- Mamy 9, a z moich wyliczeń wynika, że realne jest uzbieranie jesienią 23 punktów. Ale najważniejszym celem jest zakwalifikowanie się do mistrzowskiej szóstki i walka wiosną o medale.
Co w tej chwili stanowi o sile Budowlanych?
- Mamy ciekawą grupę młodych zawodników, którzy już ograli się w I lidze, wielu z nich ma po kilkadziesiąt występów w serii A. To już procentuje. Od wiosny tego roku objawieniem jest nasz młyn, który zdaniem obserwatorów uchodzi za najmocniejszy w ekstraklasie. Znawcy rugby podkreślają, że mamy także najlepszy atak w kraju.
Jaki udział w sukcesie Budowlanych ma nowy młynarz pozyskany z Juvenii Kraków Marek Odoliński?
- Odoliński jest solidnym zawodnikiem, ciężko pracuje w młynie, umie pociągnąć zespół do walki. Z drugiej strony nie należy zapominać, że w młynie gra ośmiu ludzi. Wytworzyła się także swego rodzaju rywalizacja na pozycji młynarza. W tej chwili walczą o nią Marek i Piotr Nojszewski.
Jak lider ekstraklasy stoi finansowo?
- Jesteśmy amatorami, zawodnicy pracują na życie w innych miejscach, nie zawsze mogą uzyskać zwolnienie na treningi, a nawet mecze. Klub utrzymuje się w tej chwili ze środków pozyskiwanych z wynajmu obiektów klubowych. Strategicznego sponsora trudno nam znaleźć. Budżet klubu jest skromny, ale na pewno rundę jesienną dogramy do końca. Na mecz do Gdańska z AZS jechaliśmy 11 godzin kilkunastoletnim autosanem, na lepsze środki lokomocji nas nie stać. Każdy grosz jest dla nas cenny. Rugby jest nieporównywalnie tańszym sportem niż np. piłka ręczna, koszykówka czy piłka nożna. Potencjalni sponsorzy nie muszą od razu inwestować wielkich sum w cały zespół, mogą przecież zasponsorować pojedynczych zawodników. W naszym zespole mamy przecież sześciu reprezentantów Polski.
źródło: Jarosław Czępiński - Gazeta Wyborcza 08.09.2003